Dr Machińska: Zatrzymała mnie policja, czułam zagrożenie

Dodano:
Były zastępca RPO Hanna Machińska Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Zostałam zatrzymana przez policję. Zażądała podania miejscu i celu, w którym się udaję – mówi dr Hanna Machińska, była zastępca RPO.

Każdego 10. dnia miesiąca szef partii rządzącej oddaje hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej, składając wieńce przed pomnikiem upamiętniającym śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także drugim monumentem, poświęconym wszystkim zmarłym. I to właśnie uroczystościami związanymi z kolejną "miesięcznicą smoleńską", miało być motywowane zatrzymanie dr Hanny Machińskiej.

Machińska napisała we wtorek, że rano na Krakowskim Przedmieściu zatrzymała ją policja. Funkcjonariusze mieli zażądać "podania celu i miejsca", gdzie się udawała. "Dzisiejszy ranny obraz Krakowskiego Przedmieścia pokazuje czym jest państwo policyjne. Zostałam zatrzymana przez Policję, która zażądała podania celu i miejsca, w którym się udaję. Odmówiłam. Eskortowano mnie do UW (Uniwersytetu Warszawskiego - red.), mimo protestu" przekazała dr Machińska na platformie X.

W rozmowie z Interia była zastępca RPO doprecyzowała, że szła Krakowskim Przedmieściem "około godz. 7:50, ponieważ za 10 minut miała rozpocząć wykład na UW". Wtedy właśnie miała zatrzymać ją policja. Jak opowiada, funkcjonariusze pytywali ją, dokąd zmierza, jednak odmówiła udzielenia im odpowiedzi, "bo nie ma powodów, aby policja zadawała mi w miejscu publicznym tego typu pytania".

– Nie jestem zatrzymana ani podejrzana. W związku z tym powiedziałam, że nie, więc policja powiedziała, że mają rozkaz i powiedzieli, że będę eskortowana – przekazała. Dostała informację, że "wiele osób będzie eskortowanych przez policję". – Powiedziałam, że kategorycznie nie życzę sobie żadnego eskortowania. Mówiłam: "Proszę ode mnie odejść, bo czuję się niebezpiecznie, zagrożona" – powiedziała dr Machińska.

"Demonstracja przemocy"

Prawniczka twierdzi, że "obowiązek" odprowadzenia jej na UW przekazano jednej z policjantek. Podała także, że doprowadzono ją "na wysokość budynków" Uniwersytetu. – Sytuacja jest nie do zrozumienia, niesłychana. Dla mnie to demonstracja przemocy, pokaz siły. Obywatel wobec władzy, reprezentowany przez policję jest bezradny. Co z tego, że mówiłam: "Proszę ode mnie odejść?" – pytała.

Co na to policja? "W tym przedziale czasowym (około godz. 8:00 - red.) i w tym miejscu nie mieliśmy zatrzymania żadnej kobiety" – przekazał Interii podinsp. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście.

Źródło: X / Interia
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...